- Dzień dobry. - uścisnęli sobie dłonie, a ja stałam jak zamurowana.
- Tato skąd ty znasz Zbyszka ?
- Aaa to dłuższa historia. - machnął dłonią. - Kiedyś na trasie, jak jeszcze busem jeździłem w zeszłym roku, zepsuło mi się auto i zadzwoniłem do Tomka, żeby mi kogoś podesłał. Padło na Zibiego. - wytłumaczył.
- I nic mi nie powiedziałeś ? - moje oczy wyglądały jak pięciozłotówki.
- I tak wtedy nie wiedziałaś kto to. - krzyknął z kuchni.
- No nie gadaj.. - teraz to oczy siatkarza wychodziły z orbit.
- No chyba nie myślałeś, że każda osoba w kraju wie kim jesteś? - zaśmiałam się.
- Szczerze mówiąc to miałem taką nadzieję. - udał zasmuconego.
- Nie wszyscy interesują się sportem. - poklepałam go po policzku i ruszyłam w kierunku kuchni, by po chwili wrócić z dwoma szklankami soku.
- Zaraz.. zaaaaraaaaz. Ja już trochę nie ogarniam. Nie lubisz sportu.., a na mecze chodzisz ? - był wyraźnie zaskoczony.
- Taki wyjątek. - uśmiechnęłam się.
- Dla mnie ?
- Pff.. chciałbyś. - prychnęłam. - Lena koniecznie chciała iść. Wiesz, ona to taki 'fan number one'. Ma pełno autografów sportowców, plakatów i kiedyś... - przypominając sobie tą sytuację wybuchnęłam śmiechem. - spała ze zdjęciem pod poduszką.. - wydukałam przez śmiech.
- Kogo ? - dopytywał.
- Zgaduj. - opanowałam się trochę.
- Młaaaa ?
- Dobrze, że za marzenia nie karają. - mruknęłam za co dostałam kuksańca. - Okej noo, żartowałam. Gramy dalej czy się poddajesz ?
- A jaka będzie nagroda ?
- To powiedzmy, że możesz wybrać ją sam. - na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmieszek.
- Bartek.
- Co Bratek?
- No na zdjęciu.
- Eeejjj skąd wiedziałeś ? - zmrużyłam oczy.
- Połączyłem fakty. - wyszczerzył się. - No to teraz nagroda. - nadstawił policzek i wskazał palcem. - tutaj poproszę. - przysunęłam się bliżej i chciałam musnąć jego policzek. Szlak ! Znowu dałam się nabrać, bo ten w ostatniej chwili się obrócił. Powtórka z rozrywki ? Może. Tylko, że teraz jakoś nie protestowałam.
- Klau... o sory. Nie będę przeszkadzać. - tata z mega wielkim bananem przyklejony do twarzy wycofał się z pokoju. Popatrzyliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- A tak wracając do tematu.. to ruszaj dupsko i jedziesz ze mną na halę. Jeżeli nie lubisz sportu to trzeba to zmienić.
- Może mam do tego powody. - mruknęłam pod nosem i wyraźnie posmutniałam. Na samą myśl o przeszłości oczy mi się szklą.
- Hej mała co jest? - spytał gładząc mnie po policzku.
- Mała to jest twoja pała. Ja jestem niska. - zaśmiałam się. - nie chcę teraz o tym rozmawiać, ale na halę możemy pojechać... tylko się przebiorę. - dodałam jeszcze na końcu i pobiegłam na górę. Wyciągnęłam z szafy pierwsze-lepsze dresy, bokserkę, bejsbolówkę i w mgnieniu oka zmieniłam moje odzienie. Po paru minutach siedzieliśmy już w Zbyszkowym audi. Korki, korki i tu was zaskoczę... KORKI.
- W końcu.. ile czasu można jechać 16 kilometrów ? - westchnęłam wysiadając na parking.
- A co miałem po chodnikach jechać ? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Weszliśmy do hali, Zbyszek poszedł do szatni przebrać się, a ja usiadłam na plastikowym krzesełku i zmieniłam buty.
- Pokaż na co cię stać.. - nucił pod nosem siatkarz ciągnąc za sobą wózek pełen piłek. Wzięłam jedną i zaczęłam odbijać o ziemie.
- No to teraz mistrzunio pokaże ci jak się gra. - wypiął dumnie pierś. Stanęliśmy na przeciwko siebie, po obu stronach siatki. Szło mi całkiem dobrze jak na tak długą przerwę od sportu. Nawet parę razy udało mi się zaatakować.
- Czy ty kiedyś grałaś w siatkówkę ? - spytał Zibi siadając koło mnie na parkiecie.
- Nie. - odparłam krótko.
- Nie ma co, wyczerpująca odpowiedź. Świetnie ci szło. Dlaczego nie trenujesz żadnego sportu ?
- To długa historia. - znów ta przeszłość.
- Powiesz mi o co chodzi ? Zawsze gdy poruszam ten temat robisz się mega smutna. - odgarnął mi kosmyk włosów, który niespodziewanie spadł mi na twarz, za ucho.
Westchnęłam głęboko.
- Wszystko zaczęło się od mojego brata..
__________________________________
Jeżeli jesteś, zostaw komentarz. Prooszę :-)
- No chyba nie myślałeś, że każda osoba w kraju wie kim jesteś? - zaśmiałam się.
- Szczerze mówiąc to miałem taką nadzieję. - udał zasmuconego.
- Nie wszyscy interesują się sportem. - poklepałam go po policzku i ruszyłam w kierunku kuchni, by po chwili wrócić z dwoma szklankami soku.
- Zaraz.. zaaaaraaaaz. Ja już trochę nie ogarniam. Nie lubisz sportu.., a na mecze chodzisz ? - był wyraźnie zaskoczony.
- Taki wyjątek. - uśmiechnęłam się.
- Dla mnie ?
- Pff.. chciałbyś. - prychnęłam. - Lena koniecznie chciała iść. Wiesz, ona to taki 'fan number one'. Ma pełno autografów sportowców, plakatów i kiedyś... - przypominając sobie tą sytuację wybuchnęłam śmiechem. - spała ze zdjęciem pod poduszką.. - wydukałam przez śmiech.
- Kogo ? - dopytywał.
- Zgaduj. - opanowałam się trochę.
- Młaaaa ?
- Dobrze, że za marzenia nie karają. - mruknęłam za co dostałam kuksańca. - Okej noo, żartowałam. Gramy dalej czy się poddajesz ?
- A jaka będzie nagroda ?
- To powiedzmy, że możesz wybrać ją sam. - na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmieszek.
- Bartek.
- Co Bratek?
- No na zdjęciu.
- Eeejjj skąd wiedziałeś ? - zmrużyłam oczy.
- Połączyłem fakty. - wyszczerzył się. - No to teraz nagroda. - nadstawił policzek i wskazał palcem. - tutaj poproszę. - przysunęłam się bliżej i chciałam musnąć jego policzek. Szlak ! Znowu dałam się nabrać, bo ten w ostatniej chwili się obrócił. Powtórka z rozrywki ? Może. Tylko, że teraz jakoś nie protestowałam.
- Klau... o sory. Nie będę przeszkadzać. - tata z mega wielkim bananem przyklejony do twarzy wycofał się z pokoju. Popatrzyliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- A tak wracając do tematu.. to ruszaj dupsko i jedziesz ze mną na halę. Jeżeli nie lubisz sportu to trzeba to zmienić.
- Może mam do tego powody. - mruknęłam pod nosem i wyraźnie posmutniałam. Na samą myśl o przeszłości oczy mi się szklą.
- Hej mała co jest? - spytał gładząc mnie po policzku.
- Mała to jest twoja pała. Ja jestem niska. - zaśmiałam się. - nie chcę teraz o tym rozmawiać, ale na halę możemy pojechać... tylko się przebiorę. - dodałam jeszcze na końcu i pobiegłam na górę. Wyciągnęłam z szafy pierwsze-lepsze dresy, bokserkę, bejsbolówkę i w mgnieniu oka zmieniłam moje odzienie. Po paru minutach siedzieliśmy już w Zbyszkowym audi. Korki, korki i tu was zaskoczę... KORKI.
- W końcu.. ile czasu można jechać 16 kilometrów ? - westchnęłam wysiadając na parking.
- A co miałem po chodnikach jechać ? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Weszliśmy do hali, Zbyszek poszedł do szatni przebrać się, a ja usiadłam na plastikowym krzesełku i zmieniłam buty.
- Pokaż na co cię stać.. - nucił pod nosem siatkarz ciągnąc za sobą wózek pełen piłek. Wzięłam jedną i zaczęłam odbijać o ziemie.
- No to teraz mistrzunio pokaże ci jak się gra. - wypiął dumnie pierś. Stanęliśmy na przeciwko siebie, po obu stronach siatki. Szło mi całkiem dobrze jak na tak długą przerwę od sportu. Nawet parę razy udało mi się zaatakować.
- Czy ty kiedyś grałaś w siatkówkę ? - spytał Zibi siadając koło mnie na parkiecie.
- Nie. - odparłam krótko.
- Nie ma co, wyczerpująca odpowiedź. Świetnie ci szło. Dlaczego nie trenujesz żadnego sportu ?
- To długa historia. - znów ta przeszłość.
- Powiesz mi o co chodzi ? Zawsze gdy poruszam ten temat robisz się mega smutna. - odgarnął mi kosmyk włosów, który niespodziewanie spadł mi na twarz, za ucho.
Westchnęłam głęboko.
- Wszystko zaczęło się od mojego brata..
__________________________________
Jeżeli jesteś, zostaw komentarz. Prooszę :-)